Ze względu na epidemię koronawirusa rok 2020 był szczególny. Nie dziwi więc 25 proc. spadek sprzedaży zimowych opon. Zaskakujące jest jednak to, że popularność ogumienia całorocznego wzrosła w tym czasie aż o 45 proc. To świetne rozwiązanie, ale nie dla każdego.
Mniej i inne
W 2020 r. Polacy kupili o 14,9 proc. mniej nowych opon do samochodów osobowych niż w 2019 r. Taki wynik nie może dziwić. Wskutek pandemii wiele osób znacznie ograniczyło podróżowanie, wiele również pracuje poprzez internet i nie dojeżdża codziennie do miejsca zatrudnienia. Na tle całej Europy, gdzie zanotowano spadek o 23 proc., to i tak niezły rezultat. Najciekawsze jest jednak spojrzenie na szczegóły.
Z danych Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego wynika, że w przypadku letnich opon do aut osobowych i dostawczych w całym 2020 r. spadek sprzedaży wyniósł 16,2 proc. Jeśli chodzi o zimowe, był on jeszcze większy — o 25,4 proc. Zyskały natomiast — i to aż o 48,4 proc. modele ogumienia całorocznego. W 2020 r. stanowiły one już 16 proc. rynku, podczas gdy zimowe 43 proc., a letnie 41 proc.
Dynamika sprzedaży opon całorocznych w tak trudnym roku może imponować. Jasno pokazuje ona, że takie ogumienie nie jest chwilową modą, a coraz mocniejszym trendem. Kierowcy stawiają na wygodę. Właściciel opon całorocznych nie musi odwiedzać wulkanizatora w sezonie, gdy długie kolejki są normą. Na coroczne wyważenie kół może pojechać wtedy, gdy w zakładach świeci pustkami. Nie trzeba też zastanawiać się, co zrobić z drugim kompletem ogumienia. Wreszcie ci, którzy jeżdżą mniej, nie muszą martwić się, że sezonowe opony zestarzeją się, nim zostanie zużyty ich bieżnik. Oczywiste jest jednak, że opony całoroczne nie mają samych zalet. Dla kogo jest to dobre rozwiązanie?
Całoroczne czyli jakie?
„Jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego” mówi popularne porzekadło. W przypadku opon całorocznych jest ono jednak krzywdzące. Testy takiego ogumienia pokazują to, czego można domyślić się już z samej ich specyfiki. Takie „gumy” mogą świetnie sprawdzać się w średnich warunkach pogodowych, ale w tych ekstremalnych ustępują pola oponom zaprojektowanym z myślą o radzeniu sobie w konkretnej porze roku. Jak to wygląda w praktyce?
Bardzo interesujących rezultatów dostarczył test brytyjskiego „Tyre Review” z końca 2019 r. Opony całoroczne konfrontowano z ogumieniem letnim i zimowym pod względem hamowania na mokrej nawierzchni z 80 km/h do 5 km/h w 4 temperaturach powyżej zera. Samochodem testowym był Volkswagen Golf.
Przy 2 stopniach Celsjusza wyniki opon zimowych i całorocznych były porównywalne, natomiast letnie były gorsze o ok. 20 proc. Przy 6,5 stopniach Celsjusza wygrywały opony całoroczne, a za nimi plasowały się zimowe i letnie. Te ostatnie traciły do najlepszego wyniku 10 proc. Przy 9 stopniach Celsjusza różnice pomiędzy oponami wyniosły około metra. Przy 15 stopniach Celsjusza opony letnie wygrały o 0,5 m z całorocznymi i o 2 m (8 proc.) z zimowymi.
Jak wynika z brytyjskich testów, w średnich warunkach pogodowych zastosowane w aucie kompaktowym opony całoroczne nie mają się czego wstydzić i mogą być równie dobrym wyborem jak „gumy” sezonowe. A co w warunkach typowo zimowych lub letnich przy cięższym samochodzie? Tu nie jest już tak różowo.
Przekonuje o tym test ogumienia do SUV-ów przeprowadzony w 2020 r. przez niemiecki automobilklub ADAC. Samochodem testowym był Ford Kuga, a więc reprezentant średniej wielkości aut tego typu. Próby zaś prowadzone były w ośrodkach w Finlandii i we Włoszech, by zapewnić krańcowo różne warunki. W hamowaniu na suchym asfalcie najlepsza opona całoroczna była o 18 proc. mniej skuteczna niż referencyjne ogumienie letnie. Co ciekawe, podczas hamowania na mokrym asfalcie letni komplet okazał się o 13 proc. gorszy od najskuteczniejszego kompletu całorocznego.
Spore rozwarstwienie wyników dało się jednak zauważyć w trudnych warunkach. W konkurencji hamowania na śniegu zwyciężyły opony zimowe, które były o 6 proc. skuteczniejsze niż najlepsze całoroczne. Najgorsze całoroczne ogumienie na zatrzymanie samochodu potrzebowały już jednak o 34 proc. dłuższej drogi niż „zimówki”. A jak było na lodzie? Tu również wygrał komplet zimowy, który był o 12 proc. skuteczniejszy od najlepszych opon całorocznych. Najgorszy całoroczny komplet wykazał się efektywnością o 23 proc. gorszą od referencyjnych zimowych „gum”.
Co dalej z oponami całorocznymi?
Jak wynika z przytoczonych testów, całoroczne ogumienie szczególnie dobrze sprawdzi się w stosunkowo niewielkich i lekkich samochodach, które nie są intensywnie użytkowane w skrajnych warunkach pogodowych. To rozsądny wybór dla tych, którzy najczęściej poruszają się w mieście. Tam w razie opadów śniegu można liczyć na w miarę szybką reakcję służb drogowych. Ci, którzy zimą odwiedzają góry, powinni pozostać raczej przy dwóch kompletach ogumienia. Jeśli zaś takie rozwiązanie nie jest im w smak, należy wnikliwie sprawdzić własności konkretnych opon całorocznych. Poszczególne modele są bowiem nieco bardziej letnie bądź odrobinę bardziej zimowe. Takie przeniesienie akcentu może występować nawet mimo faktu przyznania wszystkim porównywalnym modelom znaku 3PMSF, potwierdzającego spełnianie wymogów bezpieczeństwa na śniegu.
W ciągu kilku ostatnich lat opony całoroczne dynamicznie zyskiwały na popularności. Co będzie z nimi po zaskakująco śnieżnej zimie tego roku? Zapewne część osób, które myślały o takim rozwiązaniu, po prostu z niego zrezygnuje. Dane na temat klimatu z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej sugerują jednak, że ten sezon należy traktować jako niezwykły. Średnia temperatura roczna w latach 1951–1960 wyniosła 7,25 stopni Celsjusza. Od roku 1981 wartość dla kolejnych dekad stale rośnie i w latach 2011–2020 było to już 9,33 stopnia Celsjusza. W minionej dekadzie trzy ostatnie zimy były cieplejsze od średniej – w 2018 r. o 0,1 stopnia, w 2019 r. o 1,0 stopnia, a w 2020 r. aż o 3,1 stopnia Celsjusza. Wiele wskazuje więc na to, że to nie koniec okresu łagodnych zim, a to oznacza, że jeszcze nie czas skreślać ogumienie całoroczne.